1.06.2020

Rozdział dziewiąty

Stała pod Wielką Salą, rozglądając się na wszystkie strony w poszukiwaniu chłopaka. Już dawno powinien tu być, ale nie, on oczywiście musiał się spóźniać.

- Na kogo czekasz, Granger? - usłyszała głos kogoś, kogo miała nadzieje już nigdy nie spotkać.

- Daj mi spokój - wyszeptała, patrząc na niego niemalże błagalnie. - Najlepiej będzie jak...

- Co ty tu, do cholery, robisz, Pucey? - spytał Malfoy, podchodząc do nich wraz z Pancy i Blaise'm. - Czyżbym wczoraj nie wyraził się wystarczająco jasno? Masz dać jej spokój, nie zbliżać się do niej, a najlepiej nawet na nią nie patrzeć - dodał, stając obok Hermiony i chwytając ją za rękę. Reakcja wszystkich tam zebranych była taka sama: jedno wielkie zdziwienie, któremu w przypadku Adrian'a towarzyszyło także obrzydzenie. Ale nikt zbytnio się tym nie przejął.

- Smoku, czy chciałbyś nam o czymś powiedzieć? - jako pierwszy odezwał się Zabini, który nie mógł uwierzyć w to co widzi. Zresztą nie tylko on.

- Wyluzuj, Zabini. Powinieneś się cieszyć, a nie narzekać - parsknął, po chwili przybierając surowy wyraz twarzy. - A ty lepiej się mnie posłuchaj, bo nie będę tolerował takiego zachowania wzgledem mojej dziewczyny.

Hermiona zesztywniała, słysząc jego słowa. No tak, mieli udawać, ale czy to wszystko na pewno było konieczne? Nie miała wątpliwości co do fałszywości jego słów, ale jedno musiała mu przyznać. Był naprawdę świetnym aktorem i, gdyby nie to, że zaznajomiona była z całą sprawą, z pewnością by się nabrała.

- Twojej czego? Nie żartuj sobie. Nie nabiorę się na to gówno - zaśmiał się Ślizgon, będąc wręcz pewnym, że to nie może być prawda. Kto jak kto, ale Malfoy i Granger nigdy nie zostaliby parą, nawet jeśli od tego zależałyby losy całego świata czarodziejów.

- Nie żartuję, ale to już nie jest twoja sprawa - warknął, po czym odwrócił się w stronę dziewczyny uśmiechając się do niej sztucznie choć wiarygodnie. Jednak ona nie dała sobie zamydlić oczu, doskonale wiedząc co się dzieje. - Idziemy, kochanie?

- Jasne - odpowiedziała, zmuszając się, by powtórzyć jego gest. Udawanie przychodziło jej o wiele trudniej niż jemu, ale wiedziała, że da radę. Musi. Bo stawka była naprawdę wysoka, a ona miała dobrą motywację. Uśmiechała się na samo wyobrażenie reakcji Rona. O Harry'ego się nie martwiła, bo to Weasley zawsze był tym bardziej porywczym, ale wcale by się nie zdziwiła, gdyby rudzielec wyskoczył do blondyna z pięściami. To byłoby bardzo w jego stylu.

Poddała się, czując jak chłopak ciągnie ją w kierunku wejścia do Wielkiej Sali, gdzie znajdowali się już wszyscy uczniowie.

- Wyluzuj się - szepnął do jej ucha, czując jak bardzo spięta jest. - Inaczej nikt nie uwierzy w naszą bajeczkę, a tego chyba nie chcesz, co, Granger?

Choć bardzo tego nie chciała, w myślach musiała przyznać mu rację. Szok  na twarzach ich przyjaciół był na to wystarczającym dowodem. Musieli zagrać naprawdę dobrze, żeby ktokolwiek w to uwierzył. Malfoy nie będzie miał z tym problemu, ale dla niej to będzie nieco trudniejsze. Na szczęście te lata spędzone u boku Harry'ego i Rona nauczyły ją całkiem nieźle kłamać. Przydawało się to szczególnie w sytuacjach, kiedy wpadali w kłopoty i trzeba było wcisnąć nauczycielom jakieś fałszywe informację.

Postanowiła więc posłuchać chłopaka, dlatego przybrała na twarz najpiękniejszy, na jaki mogła sobie pozwolić, uśmiech, patrząc mu prosto w oczy.

- Masz rację, Malfoy - powiedziała, po czym spojrzała na niego w szoku, uświadamiając sobie co właśnie zrobiła. - Na Merlina, nie wierzę!

- Co się znowu stało, Granger? Co tym razem sobie uroiłaś? - parsknął, najwidoczniej nie znając powodu jej dziwnego zachowania.

- Nie wiem czy zauważyłeś czy nie, ale właśnie przyznałam ci rację! O Boże, cofam to, słyszysz?!

- Daj spokój - zaśmiał się szczerze, powoli kręcąc głową, puszczając jej dłoń i siadając przy stole Slytherin'u. Chcąc nie chcąc, po chwili siedziała już obok niego.

Dopiero wtedy zauważyła niecodzienne zachowanie wszystkich zebranych na sali. Nie było, tak jak zawsze, tego wszechogarniającego hałasu, który towarzyszył im każdego dnia. Wszyscy, łącznie z nauczycielami, patrzyli wprost na nich, nie kryjąc swojego zdziwienia.

Dziewczyna z jednej strony była na to przygotowana, spodziewała się tego, bo przecież musiało się tak skończyć, z drugiej jednak, nie mogąc wytrzymać tak wielu spojrzeń na swojej osobie, starała się patrzeć wszędzie tylko nie na nich.

- O kurwa, co tu się, do cholery, dzieje?! Czemu my nic o tym nie wiemy?! Chuj z nią - wskazał na Pansy, która zrobiła oburzoną minę, szturchając go. - Ale czemu ja nic o tym nie wiem?

- Gdzie Teo? - spytała Hermiona, próbując uniknąć tematu, na który naprawdę nie miała ochoty rozmawiać. I od kiedy niby Zabini jest dla niej taki miły? Coś jej tu nie pasowało.

- Teo to, Teo tamto - warknął zirytowany. - Zakochałaś się w nim czy co? - parsknął, skacząc wzrokiem od swojego przyjaciela do dziewczyny i tak kilka razy w kółko.

- Daj jej dojść do słowa - wtrąciła się Ślizgonka, która również była ciekawa o co w tym wszystkim chodziło. - Powiedz nam lepiej, Hermiono co to za akcja. Nie jestem głupia, żebym miała uwierzyć w tą bajeczkę o waszym rzekomym związku. Każdy ale nie Draco - zaśmiała się, lecz szybko zamarła, czując na sobie zirytowany wzrok blondyna.

- Gówno wiesz, więc nie wiesz co między nami jest - syknął. Gryfonka zmarszczyła brwi, widząc jego gniew, który wydawał jej się taki prawdziwy. Przecież mieli tylko udawać i niemożliwym było, żeby aż tak się w to wczuł. A nie mógł gniewać się tylko dlatego, że ktoś powiedział mu coś, co oboje tak naprawdę mieli gdzieś z tyłu głowa. Ona i on jako para to coś irracjonalnego i nikt przy zdrowych zmysłach by w to nie uwierzył. Nie żeby w ogóle zamierzała się nad tym zastanawiać. Co to to nie.

- No to może nam to łaskawie wytłumaczysz, Malfoy? Skąd niby miałabym coś wiedzieć skoro ani ty ani Hermiona nic nam nie mówicie? Jeszcze wczoraj zaklinaliście się jak bardzo się nienawidzicie, a dzisiaj niby mielibyście być w związku? Nigdy w to nie uwierzę.

- Bo my tak naprawdę - zaczęła, chcąc jakoś wyjść z twarzą z całej tej sytuacji - wczoraj po naszej rozmowie spędziliśmy ze sobą kilka godzin. I Draco i ja... my doszliśmy do wniosku, że macie racje i... podjęliśmy decyzje - zakończyła, patrząc na chłopaka wzrokiem, który miał pokazywać jak bardzo jej na nim zależy. Sądząc po rozczulonych twarzach przyjaciół to chyba jej się to udało.

- Jaką decyzje? - pisnął brunet. Ekscytacja czająca się w jego oczach była wręcz przerażająca.

- Jesteśmy w... związku - wtrącił arystokrata. - Nie powiem, że kocham Granger, co to to nie - parsknął. - Ale dogadujemy się i jest całkiem miło, więc czemu by nie.

- Jeszcze zobaczycie, że się w sobie zakochacie! - wykrzyknął jeszcze bardziej podekscytowany Zabini. Draco chciał już odpowiedzieć mu czymś kąśliwym, jednak powstrzymał się przed tym, dostrzegając zbliżających się w ich stronę dwóch Gryfonów, którzy nie wyglądali na zbyt szczęśliwych.

- Oho, zbliżają się kłopoty, Granger.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz