No właśnie. Dziewczyna starała się nie pokazywać po sobie, jak się z tym wszystkim czuła, jednak nie było to takie łatwe jak jej się wcześniej wydawało. Uczucia, które tak długo w sobie tłumiła, zaczynały coraz to bardziej ciążyć jej na sercu. Dodatkowo nie pomagał fakt, że chłopak, wydawałoby się, nie przejął się tym ani trochę. Już na drugi dzień był widziany z jakąś dziewczyną ze Slytherin'u, której ona nawet nie znała. Starała się o tym wszystkim nie myśleć, ale zupełnie jej to nie wychodziło. I w taki właśnie sposób przez cały ten miesiąc nie było ani jednego dnia, kiedy by o nim nie myślała. Za każdym razem, gdy widziała go z inną, to, co do niego czuła, stawało się jeszcze silniejsze.
- Jak się czujesz, Hermiono? - spytała jej przyjaciółka, kiedy siedziały pod jednym z drzew na dziedzińcu. Pansy bardzo jej pomogło po tym wszystkim, co się stało. Oczywiście Gryfonka nie powiedziała jej całej prawdy i czuła się z tego powodu naprawdę podle, ale nie mogła. Coś ją blokowało i nie była w stanie przyznać się do umowy jaką zawarła z blondynem. To już byłoby dla niej zbyt wiele.
- Jest dobrze - zaczęła, lecz nie było jej dane skończyć. Ślizgonka jedynie przewróciła oczami. Przecież nie była głupia. Widziała co się dzieje i strasznie irytował ją fakt, że dziewczyna tak bardzo się w sobie zamyka, nie pozwalając sobie pomóc. Rozmawiała już nawet na ten temat z Blaise'm, ale żadne z nich nie wiedziało, co mogliby zrobić. Ani Granger ani Malfoy nie chcieli puścić farby z ust.
- Daj spokój, jasne? Mogłabyś chociaż na chwilę schować do kieszeni tą swoją cholerną dumę i mnie posłuchać - zaczęła. - Znamy się już kilka miesięcy i naprawdę cię polubiłam. Jesteś dla mnie jak siostra i nie pozwolę ci mierzyć się ze wszystkim samej. Wiem, że jest ci ciężko, więc pozwól nam sobie pomóc, dobrze?
- Ale ja... Nie mogę... Nie chcę... Cholera, Pansy, to wszystko jest gorsze i o wiele trudniejsze niż wam się wydaje - wyszeptała. Dopiero wtedy dziewczyna zauważyła, że w oczach jej przyjaciółki nagle pojawiły się łzy.
- Możesz mi zaufać, naprawdę. Cokolwiek Malfoy ci zrobił, pożałuje tego - warknęła.
- Nie to nie tak! - zaprzeczyła od razu. Już wiele razy zastanawiała się czy może powiedzieć jej prawdę, ale trzymanie tego wszystkiego w tajemnicy było coraz trudniejsze. - Czy, jeśli powiem ci prawdę, obiecasz, że nikomu tego nie powiesz? I że na pewno nie będziesz się na mnie złościć? Planowałam nikomu nie mówić, ale już nie mogę...
- O co chodzi? - ożywiła się. - Co ten debil znowu odjebał? Cholera, Hermiono, musisz mi powiedzieć.
Dziewczyna westchnęła, wiedząc, że teraz, kiedy już zaczęła, nie było odwrotu.
- Bo my... Tak naprawdę to nigdy nie byliśmy razem.
- Jak to nie byliście? Przecież mówiłaś, że... Poza tym widziałam jak na siebie patrzycie, więc nie mów mi, że to wszystko było zwykłym kłamstwem.
Tego już dziewczyna nie wytrzymała, kompletnie wybuchając płaczem. Nie wiedziała czemu tak reaguje. Powtarzało sobie, że to niczego nie zmieni, ale nic jej to nie dawało.
- Bo my... Udawaliśmy. To była zwykła bujda. A wszystko... Tylko po to, żebyście nas nie swatali. I żeby oni dali mi spokój. Ale nie zadziałało. Akurat w momencie, kiedy zaczęłam coś czuć, Draco... Zakończył tą farsę.
- Czyi to był pomysł? - spytała dziewczyna, patrząc na nią w szoku. Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Na początku przecież im nie wierzyli, ale z czasem było widać jak ich uczucie jedynie rośnie. Dlatego wielkim zdziwieniem było dla niej ich nagłe zerwanie.
- Jego. Ale ja się zgodziłam. Jesu, Pansy, byłam taka głupia.
- Przestań, Granger! Teraz to już nieważne. Najważniejsze jest to, jak się teraz czujesz. Ale czemu to zakończyliście? Przecież widziałam jak na siebie reagujecie. On na pewno coś do ciebie czuje! Musisz z nim o tym porozmawiać? Czy on wie? - zadawała milion pytań na minutę.
- Nie! I się nie dowie! Nie możesz mu powiedzieć, błagam cię! Przecież sama widzisz jak on sie teraz zachowuje. Gdyby mnie kochał, nie widzielibyśmy go już na drugi dzień z kimś innym.
- Czy ty... Go kochasz? Jesteś pewna?
- Tak - westchnęła. Udało jej się w końcu powstrzymać łzy, które do tej pory z prędkością światła nachodziły do jej oczu. - Kocham go, ale to nie ma najmniejszego znaczenia, Pansy. On mnie nie kocha. I tylko to się liczy
***
Rozmowa z przyjaciółką bardzo dużo jej dała. Po raz pierwszy od naprawdę dawna mogła się komuś zwierzyć. Był to też pierwszy raz, kiedy powiedziała na głos, co czuje do arystokraty. I, choć wiedziała, że on nigdy jej nie pokocha, czuła ogromną ulgę. Musiała się w końcu ogarnąć i wrócić do codzienności. Przez ostatni miesiąc bardziej niż czarownice przypominała trupa. Wiecznie podkrążone od płaczu i stanowczo za mało snu oczy, rozczepane włosy i wygniecione ubrania. Zupełnie nie przejmowała się swoim wyglądem. Ale musiała to zmienić. Nie mogła już dłużej pokazywać po sobie jak bardzo ją to wszystko zraniło. Bo obawiała się, że czerpał on z tego ogromną satysfakcję. Nawet jeśli nie on, to jej dawni przyjaciele z Domu Lwa na pewno to robili. Nienawidzili jej. To było pewne. Więc cieszyli się z jej nieszczęścia. Ronowi zapewne wydawało się, że to wszystko dzięki niemu. Że udało mu się ją zniszczyć. Ale tak naprawdę sama do tego doprowadziła, zgadzając się na cały ten głupi plan. Była to tylko i wyłącznie jej wina, nikogo innego.
***
Teodor Nott, tak samo jak reszta przyjaciół Hermiony, przeżył niemały szok, widząc ją całą w skowronkach wchodzącą do Wielkiej Sali i, jak gdyby nigdy nic, udającą się w stronę stoły wychowanków Domu Węża. Dziwne były w tym dwie rzeczy. Po pierwsze: już długo nie widzieli jej tak wesołej. Cały czas chodziła zmartwiona i wyglądała jakby nie robiła nic poza płaczem. Po drugie: od zerwania z Draco już z nimi nie siedziała podczas posiłków.
- Cześć wam! - powiedziała, siadając obok Draco i jego nowej dziewczyny, Amandy. - Co tam u was? Jak wam się układa, Amanda? Mam nadzieję, że dobrze - dodała, uśmiechając się do niej serdecznie.
To był kolejny szok. Dlaczego rozmawiała z tą dziewczyną? Co prawda była ona naprawdę miła i niczym tu nie zawiniła, ale od całej tej sytuacji Gryfonka jak ognia unikała jakiegokolwiek kontaktu z Draco i Ślizgonką.
- Dziękuję, Hermiono. Wszystko jest dobrze - odpowiedziała zaskoczona.
- Co tu się do cholery dzieje? - wtrącił się Blaise. - Dobrze się czujesz? Ktoś cię podmienił czy co? - zażartował.
- Po prostu wróciłam, Zabini. Cieszysz się? - zaśmiała się dziewczyna. - Swoją drogą, Blaise, nie chciałbyś może przejść się ze mną w jakiś dzień do Hogsmeade? - spytała z uśmiechem. - Potrzebuję kupić kilka rzeczy, a nie chcę iść sama. Potem moglibyśmy skoczyć na piwo kremowe. Co ty na to?
- No pewnie, że tak! Chętnie z tobą pójdę.
- Co?! - wydarli się wszyscy, jednak to głos Draco było słychać najbardziej.
- O co wam znowu chodzi? - spytała zdziwiona. - A ty - wskazała na blondyna - masz tu najmniej do gadania. Nawet się nie przyjaźnimy.
- Byliśmy przecież w związku, więc chyba mam coś do gadania. Jeszcze miesiąc temu byłaś moją dziewczyną, a teraz nagle bez żadnego bliżej określonego powodu zamierzasz spotykać się z moim kumplem? Coś ci się chyba...
- To tobie się coś pomyliło, Malfoy. To ty już dzień po zerwaniu zacząłeś spotykać się z kimś innym. Blaise, idziemy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz