30.06.2023

Rozdział dwudziesty piąty



- Dobra, napijmy się! - krzyknęła Pansy, nie zwracając uwagi na niezbyt miły ton blondyna.

- O tak, tak tak! - zawtórował czarnoskóry chłopak. - To ja chciałbym wznieść toast za naszą piękną, uroczą parkę! - zaśmiał się patrząc na Hermiona i Draco.

- No nie krzyw się tak, Smoku - zaśmiał się, widząc wykrzywioną twarz przyjaciela. - Pamiętaj, że złość piękności szkodzi i, jeśli stracisz jej za dużo, za Hermioną ogląda się spore grono adoratorów - kontynuował, ani trochę nie przejmując się tym, jakie reakcje mogą wywołać jej słowa. Zanim dziewczyny do nich dołączyły, zdążył już wypić kilka szklanek Ognistej, co za tym idzie, jego humor był wręcz fenomenalny i nic, a tym bardziej nikt nie mógł tego zepsuć. A przynajmniej tak mu się wydawało. 

- Ta, każdy, kto mnie nie nienawidzi - parsknęła Gryfonka, zupełnie nie przejmując się słowami kolegi. Bo i po co? Wiedziała, że nie ma on racji i jest to tylko głupie gadanie. Nadal była w szoku, że po tym wszystkim, co przeszli, udało jej się stworzyć z Draco aż tak zgraną parę. Wchodząc w ten dziwny układ kilka miesięcy temu, ani przez chwilę nie pomyślała, że tak się on skończy. Jedynym, nad czym się wtedy zastanawiała, było to czy prawda nie wyjdzie na jaw, a ona po raz kolejny nie stanie się pośmiewiskiem całej szkoły. Ślizgoni i Gryfoni mieliby niezły ubaw. Tak samo jak cala reszta uczniów. 

- Lepiej się zamknij, Diable! To, że jesteśmy przyjaciółmi, nie zwalnia cię z obowiązku traktowania mnie z szacunkiem, na Merlina! I Hermiony też! Myślisz, że jest tylko zwykłą dziwką, która z miejsca poleciałaby do kogoś innego? - warknął blondyn. Nie był tak opanowany jak jego dziewczyna. Zresztą nikt się tego po nim nie spodziewał. Jednak jego słowa mimo wszystko wprawiły wszystkich w zdumienie. Patrzyli na niego przez kilka minut. W końcu jako pierwsza odezwała się Pansy. 

- Daj spokój, Draco. Nikt nie uważa Hermiony za dziwkę. Jakbyś zapomniał, ja też się z nią przyjaźnię. I przyjaźnię się też z Blaise'm i nigdy nie uwierzę, że byłby w stanie tak o niej pomyśleć, a co dopiero powiedzieć. Wiemy, że ci na niej zależy, ale przesadzasz. Cholernie dramatyzujesz, Draco. 

- Ja dramatyzuję? Ja? To Zabini odwala jakieś głupie akcje, ciągle coś głupio komentuje i zasłania się śmiechem. A ja nie zamierzam tego, do kurwy, ignorować. A może ty na nią lecisz, co, stary? Chcesz odbić mi dziewczynę, bo co, bo wydaje ci się, że jak ją pieprzyłeś, to masz do tego jakieś prawo? - warknął, patrząc czarnoskóremu twardo w oczy. 

Hermiona patrzyła na to wszystko z boku i była w tak głębokim szoku, że do tej pory nie odezwała się ani razu. Nie rozumiała, co kierowało chłopakiem, ale też nie miała ochoty się nad tym w tej chwili zastanawiać.

- Draco - wyszeptała, nie chcąc na nikogo patrzeć - było jej najzwyczajniej w świecie wstyd - więc wzrok utkwiła w swoich dłoniach. - Naprawdę myślisz, że Blaise... Że ja bym mogła...?

Odpowiedziało jej milczenie, co było jeszcze gorsze. Podniosła głowę, chcąc sprawdzić jego reakcję. Patrzył na nią tak dobrze jej znanym obojętnym spojrzeniem, które nie wyrażało żadnych uczuć. Nie widziała już w nim tej miłości, co kiedyś. 

Wiedziała, że powinna tam zostać i z nim porozmawiać, wyjaśnić całą tą sytuację. Ale nie była w stanie. To było dla niej zbyt wiele. Mimo tego, jak bardzo się starała, wszystkie wydarzenia minionego roku odcisnęły na niej swego rodzaju piętno. Zyskała nowych przyjaciół, ale przyszło jej za to zapłacić utratą starych. Tych, którzy byli przy niej przez całe życie. Z biegiem czasu nie wiedziała już czy decyzja, którą podjęła, była dobra. 

Nie mając ani siły ani ochoty dłużej tam siedzieć, po prostu wstała i wyszła.

- I co? Jesteś z siebie zadowolony, Draco?! - krzyknęła Pansy, która za nic nie mogła zrozumieć jego zachowania. Zazdrość zazdrością, ale coś takiego? Otwarte pokazywanie swojej dziewczynie, że uważa się ją za dziwkę? Wcale nie zdziwiło ją zachowanie Gryfonki. Ona na jej miejscu zachowałaby się podobnie jak nie nawet gorzej. - Hermiona jest najlepszą dziewczyną jaka mogła ci się trafić, a ty właśnie to zjebałeś! Gratulacje, Smoku! - prychnęła, nie mogąc się powstrzymać.

- Wyluzuj, Pan. Co ja takiego niby znowu powiedziałem, co? To Blaise'owi wydaje się, że jak raz już udało mu się zaciągnąć ją do łóżka, to może pieprzyć ją, kiedy chce - odparł nonszalancko, niezbyt przejmując się całą tą sytuacją. Wiedział, że, gdyby nie napędzająca go złość, pewnie zareagowałby na to inaczej. Ale nie mógł się powstrzymać. Tyle czasu znosił tego irytującego bruneta, że kiedyś w końcu musiało się to z niego wydostać. I zrobiło to w najgorszy możliwy sposób. Wiedział, że jest to złe, ale nie mógł już wcisnąć hamulców.

- Nie no ja mam już dosyć - zaprotestował Blaise. - Ja i Hermiona jesteśmy tylko przyjaciółmi! Na Salazara, jest ładna i to bardzo. Jest wręcz przepiękna, a do tego taka wyrozumiała i martwi się o wszystkich tylko nie o siebie. Założę się, że, jeśli znowu spotkałaby na swojej drodze Gryfonów, nawet byśmy się o tym nie dowiedzieli, o ile nie znaleźlibyśmy się z nią wtedy w jednym miejscu. Może i ze sobą spaliśmy, ale co to ma do rzeczy? Nie możemy być teraz zwykłymi przyjaciółmi? Myślisz, że jak ja się z tym wszystkim czuję, co, Smoku? Przecież to przeze mnie ci wszyscy ludzie wyrządzają jej tyle krzywdy! A ona mimo wszystko dała mi drugą szansę. Na przyjaźń. Z kolei ty potraktowałeś ją jak szmatę! Cholera, Draco, tak nie można. Jak możesz myśleć, że kiedykolwiek by cię zdradziła?

Draco patrzył na niego w milczeniu. Nie chciał przyznać mu racji, mimo iż wiedział, że powinien. Ale nigdy nie robił tego, co należało w danej chwili zrobić

- Weasley'a zdradziła - parsknął.

-Nie no, ty jesteś niemożliwy! Wiesz czemu go zdradziła?

- Nie, nie wiem, ale zapewne mnie zaraz oświecisz, bo wychodzi na to, że znacie się lepiej niż powinniście.

Blaise westchnął cicho, zastanawiając się czy ma prawo im o tym mówić. W końcu postanowił zaryzykować.

- Powinieneś z nią o tym porozmawiać, Draco - zaczął ostrożnie. - W wielkim skrócie to Ron naprawdę nie traktował jej tak jak powinien. Zupełnie nie miał do niej szacunku.

- Co masz na myśli, mówiąc, że nie miał szacunku? - wtrącił Teodor, mając nadzieje, że przyjaciel nie powie tego, co mu się wydawało, że powie. Od dłuższego czasu, jeszcze zanim Gryfoni się rozstali, podejrzewał rudzielca o kilka rzeczy, ale Hermiona nigdy nie potwierdziła jego podejrzeń.

- On ją bił, Teo - powiedział poważnie.

- Wiedziałem, kurwa.

- Skąd wiesz, Diable? Nie powiesz mi chyba, że ci powiedziała podczas ruchania? - zapytał podejrzliwie blondyn.

- Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, Smoku, ale nie spotykaliśmy się tylko w tym celu. Dużo rozmawialiśmy. Ale nie przejmuj się, Teo, mi też nie chciała powiedzieć. Widziałem siniaki i nie mogła się wywinąć.

- Czyli mówisz, że ten śmieć ją bił? - warknął Malfoy. Brunet skinął głową. - Zabiję, kurwa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz